sobota, 8 listopada 2014

Piękno modrzewiowych gałązek







Nastały jesienne ciemności, a wraz z nimi domowy sezon kominkowo - świecowy. Ale światło inne niż słoneczne nie pomaga mi. Listopad jest ponury i deszczowy i powiem wam szczerze, że ja, która potrafię normalnie cieszyć się niemal wszystkim, jestem na przemian zła lub smutna. I wkurza mnie to, że wszystko mnie wkurza :P Zaczęłam nawet biegać w te wieczory kiedy nie pracuję, ale to pomaga tylko na godzinę, góra dwie. Czekam więc niecierpliwie na śnieg, który rozjaśni może mój umysł;) 





Bardzo lubię dekorować jesienią dom za pomocą szyszek czy suchych gałązek. Jednym z moich ulubionych drzew jest modrzew. Tam, skąd pochodzę modrzewie są wszędzie i nie sądziłam, że w Norwegii będzie taki problem z ich znalezieniem! Już wiele razy chciałam wykorzystać te małe szyszeczki na dekoracje, ale dopiero latem przy okazji plażowania nad morzem dostrzegłam dwa dość duże modrzewie. I teraz wybrałam się tam po "skarby" :) Chyba nie tylko ja je wypatrzyłam, bo widać po oberwanych gałęziach, że te drzewa mają przechlapane (szczególnie w sezonie poprzedzającym święta). Rozważam poważnie zakup własnego drzewka do ogrodu. 





Modrzew jest w polskich górach bardzo popularny i zawsze był chętnie wykorzystywany jako budulec w tradycyjnej góralskiej architekturze. Pamiętam też, że zawsze na Zielone Świątki wtykało się modrzewiowe gałązki (i brzozowe) przy drzwiach wejściowych. I kiedy tak rozmyślałam sobie o modrzewiu, przypomniałam sobie o innej "góralskiej" roślinie. Jest to dziewięćsił. Moja babka miała udekorowany dom wieloma motywami tej rośliny. MIAŁA, bo później nastała moda na plastikowe ozdoby "zachodnie" i wszystko co wcześniejsze było wyrzucane. A ja byłam dzieckiem i nie myślałam o ocaleniu takich skarbów. Pamiętam makatki z dziewięćsiłem, jego drewniane przedstawienia, malunki ma szkle. Pamiętam też prawdziwą roślinę - suszoną, przytwierdzoną do ściany. I z tych wspomnień powstała moja jesienna dekoracja nad stołem. Jest też parzenica - żeby góralskich motywów stało się zadość. 


Chcę Wam również zaprezentować zieloną bieliźniarkę z Ikei, która stanęła w korytarzu, tam gdzie chciałam. Mąż stwierdził, że nie pasuje. Oj tam, chyba nie jest tak źle? Jest bardzo pojemna, zamykam ją na kluczyk, dzięki temu moja córeczka nie może się dobrać do zawartości, jest w moim ulubionym kolorze. Jak dla mnie jest ok. Może kiedyś trafi do sypialni, ale teraz stoi właśnie tu. 




11 komentarzy:

  1. Ta bieliźniarka to też moje marzenie.......no fajna jest :), ale na razie zostanie tylko w sferze marzeń niestety.
    Ładnie dekorujesz Waszą przestrzeń.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:) bieliźniarka pięknie pachnie sosnowymi deskami, więc cieszy nie tylko oko ale i nos ;) pozdrawiam Cię

      Usuń
  2. Nie martw się, ja też tak mam i nie mogę się uporać z własnymi huśtawkami nastroju :))
    Piękny w salonie w Ciebie ten listopad :))) Pozdrawiam serdecznie :))
    Marta

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow, jaki piękny dom, szczeka mi gruchnęła i nie mogę jej podnieść :) Śliczne lampiony.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Uszy do gory!Jeszcze tylko 67 dni i znowu bedzie slonce :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Śliczne dekoracje :) Jesień nie może być taka zła ;) - ile możliwości dekoracji: szyszkami, liśćmi, kasztanami itp. Już niedługo zima i święta - głowa do góry :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Parzenica jak sie patrzy ale ten dziewiecsil- cudny obrazek. Racja modrzewiu mamy duzo w gorach. Widze ze ze jednego regionu jestesmy. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. przytulny ten korytarzyk :) modrzew rzeczywiście jest bardzo dekoracyjny, też się zasadzam na niego ostatnio :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem pierwszy raz i zostałam zauroczona...Super!!!!!!!!!!!!!!!!!! Cud malina:)
    Pozdrawiam!
    kasiaathome zapraszam

    OdpowiedzUsuń