poniedziałek, 11 listopada 2013

Listopadowe przetwory - brusznica

Witajcie moi mili :)
Opowiem Wam dziś o moim ulubionym owocu - borówce brusznicy. Będzie apetycznie i skandynawsko zarazem. Otóż cała Norwegia lubuje się w pewnym czerwonym dodatku do mięs - konfiturze brusznicowej. Obalę tu od razu mit jakoby jadano tu żurawinę. To często słyszana bzdura. Jada się właśnie BRUSZNICĘ, która rośnie niemal wszędzie i dojrzewa mniej więcej we wrześniu. Te małe czerwone kuleczki są pełne witamin, słodko kwaśne z odrobiną goryczy. Chyba nie ma w Norwegii mięsnego obiadu bez łyżki konfitury brusznicowej. Ja używam jej też do pasztetów i serów. A z owoców robię także na nalewkę:))



Brusznicę zbierałam we wrześniu, a ponieważ nie była przemrożona - wrzuciłam ją do zamrażarki. Dopiero w zeszłym tygodniu miałam czas powrócić do niej. Owoce trzeba przemrozić, by nie były zbyt gorzkie lub zbierać je po pierwszym mrozie.

Konfiturę/dżem robi się bardzo łatwo dlatego ,że nie trzeba się przejmować, że się zepsuje. Borówka ta ma w sobie specjalny kwas - naturalny konserwant. Wystarczy ją zagotować z dodatkiem cukru (ilość zależy od tego jak słodką lubicie) i gorącą masę wlać do słoików, które wywraca się do góry dnem. Przechowywać w miejscu w miarę chłodnym i ciemnym. Uwielbiam zarówno smak jak i kolor tego dżemu, zawsze mam słoiczek w lodówce. Najlepiej pasuje do czerwonego mięsa, zwłaszcza dziczyzny i pieczonych pasztetów. Mniam!



Z jagód tych robię też naleweczkę. Owoce zalewam mocną wódką (50%) i odstawiam do chłodnego ciemnego miejsca. Po około miesiącu, jak owoce wyblakną, odcedzam je a do nalewki dodaję syrop cukrowy, mniej więcej szklankę na litr wódki.



Następnie butelkuję i znów odstawiam na miesiąc. A później można już degustować ;) Polecam na przeziębienia, to bogate źródło witaminy C! Oczywiście w rozsądnych ilościach, a jakże...


U mnie mroki listopadowe, czekam więc z niecierpliwością na śnieg, żeby było jaśniej. Nie czuję jeszcze świątecznego klimatu, chyba za wcześnie. W sklepach już wspaniałe świąteczne dekoracje i tłumy "zakupowiczów", ale ja jeszcze nic nie kupiłam. Żeby nie znudzić się świętami zanim nadejdą.




2 komentarze:

  1. Uwielbiam ta borowke do miesa i serow ... :) Musze zrobic Twoja naleweczke na zimowe degustacje ;)
    Ciemnosci nastapily wiec pale swiece gdzie popadnie i rozpalam wieczorami w kominku :)
    Pozdrawiam i zycze ciepla :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Brusznica jest rzeczywiście genialna do mięs- ale smaka robią Twoje zdjęcia:) Jeśli będziesz miała okazję to polecam w podobny sposób przygotowaną czerwoną porzeczkę z gałką muszkatołową- też pyszny dodatek:)
    Pozdrawiam patriotycznie!

    OdpowiedzUsuń