poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Påske czyli Wielkanoc po norwesku

Påske to właśnie Wielkanoc w języku Norwegów. Nie wiem skąd taka nazwa, podejrzewam, że ma to coś wspólnego ze świętem Paschy. Jest to ważny czas w tym kraju, ale nie ze względów religijnych. To po prostu tydzień wolny od pracy, pierwszy wiosenny długi weekend, który Norwegowie spędzają głównie na łonie natury. Tu nikt nie zawraca sobie głowy pieczeniem ciast, myciem, sprzątaniem, kiełbasami, jajami. Tym bardziej nikt nie spędza czasu w kościele, może w z wyjątkiem katolików, ale tych jest zaledwie kilka procent. Påske oznacza pakowanie rodziny, grilla, prowiantu (jakieś zwykłe parówki im do szczęścia wystarczają), nart lub rowerów do samochodu i wyjazd do "hytty" czyli letniskowego domku położonego w górach lub wzdłuż wybrzeża. Niektórzy po praz pierwszy w roku wypływają na ryby, inni wolą wykorzystać jeszcze leżący w górach śnieg na wycieczki na nartach biegowych. Już w czwartek są zamykane sklepy i każdy ma wolne, dlatego ważne jest by zaopatrzyć rodzinę w jedzenie na całe święta już w środę. Oczywiście symbole wielkanocne są obecne w ich domach: pisanki, jakieś kury, koguty i zające, ale nikt nie święci pokarmów i prawie nikt nie jada śniadań wielkanocnych. Påske ma bardzo świecki charakter.

najsłynniejsze chyba norweskie jaja czekoladowe, je się je jak jajo na miękko: odcina górę i maleńką łyżeczką wyjada biały krem ze środka;) pycha, ale dla mnie o wiele za słodkie, żeby zjeść całe

W tym roku będzie to moja druga Wielkanoc poza Ojczyzną. W zeszłym roku spędziliśmy ją ze znajomymi z Litwy i Polski, było bardzo miło. Zamiast objadać się przy stole po prostu zwiedzaliśmy okolicę. W tym roku też będzie to taki miks tradycji: owszem, pójdziemy do kościoła z koszyczkiem (bez tego chyba nie mogłabym przełknąć śniadania w Wielką Niedzielę), śniadanie będzie prawdziwie polskie, z kiełbaskami, jajami, chrzanem i rzeżuchą (to wszystko przybędzie do nas wraz z gośćmi z Polski, juuupi!). Większość czasu spędzimy jednak nie na krzątaninie w kuchni, ale na wycieczkach. Jeden dzień w góry, jeden nad morze, jakiś grill jeśli pogoda dopisze:) Nie będę się przejmować czy już każdy zakątek domu lśni czystością i czy tysiące kalorii w postaci słodkich wypieków czeka w spiżarni. Będzie tylko sernik na zimno;P Ale tak całkiem nie olewam świąt, gdyż zrobię pieczeń z jelenia - żeby choć jeden elegancki obiad zjeść, a na postny piątek sałatkę śledziową wg przepisu moje mamy. Mniam!

moja rzeżuszka już urosła, ale do niedzieli ją zjem:P dlatego posadziłam wczoraj nową, w takich samych filiżankach

 wydmuszki już czekają na ozdabianie:) a wyżej fajna zawieszka z kogutem, którą kupiłam w jakimś tutejszym sklepie


2 komentarze:

  1. Ja juz w Polsce z rodzina,ale pogoda okropna :(Zycze Ci aby te swieta byly pelne radosci i aby pogoda dopisala na te wycieczki i grilla :)Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. My jedziemy do kraju ale przez kilka lat przyjeżdżałam właśnie na Wielkanoc do męża z dziećmi i bardzo mi się to podobało.
    Wesołych i bardziej ciepłych świąt Lacrima

    OdpowiedzUsuń