sobota, 10 marca 2012

Filiżanki, część pierwsza

Najpiękniejszymi rzeczami domowymi są dla mnie FILIŻANKI. Kocham je za to, że zawsze dodają elegancji. Zwykłe śniadanie robi się prawdziwą ucztą, gdy piję się kawę z pięknej filiżanki. Lubię te małe, wielkie kubki w kształcie filiżanek - to nie dla mnie. Nie wyobrażam sobie śniadania bez filiżanki kawy. Wydaje mi się, że gdyby nie było filiżanek, życie byłoby bardzo pospolite.
Mam ich całkiem sporo, ale nadal czuję niedosyt. Marzy mi się kiedyś pokaźna filiżankowa kolekcja, umieszczona w pięknej witrynie w salonie. Wyobrażam sobie, że będę opowiadać o nich odwiedzających mnie gości. Każda ma przecież swoją historię.
Dziś opowiem o dwóch. Obie zakupiłam w norweskich uroczych sklepikach ze starociami.


Biała filiżanka z brązowym wykończeniem to moja ulubiona kawowa. Właściwie to mam ich sześć, a do tego talerzyki śniadaniowe. A wszystko to za oszałamiającą cenę 35 koron:) To naprawdę bardzo tanio, zwłaszcza, że zestw był w idealnym stanie. Używam ich na co dzień. Kawa w nich to czysta przyjemność. Pochodzą z lat 80', czyli mają mniej więcej tyle lat co ja;) To filiżanki z Porsgrund - z chyba najlepszej fabryki porcelany w Norwegii. W każdym norweskim domu wypada mieć zastawę z Porsgrund, a goście pijąc kawę zerkają ukradkiem na sygnaturę:P Hehehe, takie tutejsze zboczenie narodowe. Są zaskoczeni, że ja, Polka, mam ich porcelanę w domu;))
Druga filiżanka pełni rolę jedynie ozdobną. Ma ponad 100 lat i pochodzi z francuskiego Limoges. Ta filiżanka do mokki jest tak delikatna, że nawet obawiam się jej dotykać. Po prostu siedzi i zdobi nasz dom. W delikatny wzór kwiatowy, pokryta złoceniami - wspaniała! Widać, że złoty malunek jest miejscami wytarty, ale po tylu latach to normalne. Właściwie to chciałabym ja w tym wieku tak wyglądać;D Często patrzę na nią i zastanawiam się jaką miała historię. Jak trafiła do Norweskiego bruktbutiku (sklep ze starociami), kto z niej pijał kawę, w jakim domu przetrwała wojnę, co się stało z jej towarzyszkami od kompletu...
Oto ona:



I tym uroczym akcentem kończę. Do filiżankowych tematów zapewne powrócę.

1 komentarz:

  1. Piekne filizanki,szczegolnie druga.Ja marze o takiej zastawie kawowej ze tak to ujme...widzialam nieraz w norweskiej klamociarni,ale jeszcze nie trafilam na swoja,a szukam wlasnie czegos takiego jak druga Twoja filizaneczka:)Czekam na dalsze opowiesci filizankowe:)pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń