czwartek, 27 czerwca 2013

WYNIKI wreszcie:)

Witajcie drogie uczestniczki candy. Przepraszam Was, że dopiero dziś, ale dopadło mnie zatrucie pokarmowe... Jestem w Polsce - zmiana diety pewnie tak podziałała.
Będzie krótko, bo internet pożyczany:
Każda komentująca została zapisana na karteczkę, a karteczki wrzucone zostały do papierowej torebki. Z torebki losująca ręka miała zaszczyt wyciągnąć karteczkę z imieniem PAULINA L :)))

Bardzo gratuluję!!!! Gazeta i słodycz pojadą do niej. Bardzo też dziękuję pozostałym za super zabawę:) Rozdawanie tak mi się spodobało, że planuję kolejne candy ;))

Paulinko, poślij mi swój adres na bozenka@wp.pl

wtorek, 18 czerwca 2013

Słoiki ozdobne i kuchenne okno



Kuchnia doczekała się nowego okna (na zdjęciach jeszcze bez listew maskujących - widać izolację:P) i tym sposobem temat kuchni jest definitywnie zamknięty na długo. Może jedynie będą zmieniały się dodatki. Okno jak wiecie jest przy zlewie, a raczej zlew przy oknie. Widok mam na ogród i pastwisko dla koni, dlatego nie mam zamiaru zasłaniać go firankami ani niczym innym. Okno jest po stronie zachodniej, ale zachodzące słońce wpada tam tylko wiosną i latem, później już nie. Teraz w bezchmurne dni oświetla kuchnię do późnego wieczora:) Obiady przygotowuję późnym popołudniem i miło jest jak promienie słoneczne rozświetlają to pomieszczenie.



Koło zlewu potrzebne są różne płyny i szczotki do mycia. Wiadomo. A żeby to jakoś wyglądało, dobrze jest mieć nań ładne pojemniki. W sklepach jest ich mnóstwo, ale po co płacić, jak często jest to kawałek szkła i sznurka, a cena za wysoka.  Postanowiłam sama coś wymyślić. Oto mój pojemnik na szczotki, ze sznurka i słoika po dżemie:) Słoik okleiłam sznurkiem - użyłam w tym celu mocnej taśmy dwustronnej. Proste i szybkie, a robi wrażenie!





Przy okazji osznurowałam słoje na jajka, które też mają swoje miejsce w pobliżu zlewu. Jajek nie trzymam w lodówce, bo lepiej jak mają pokojową temperaturę.



Znalazłam fajną butelkę na letnie kompoty:)

Tak zachodzące słońce oświetla kuchnię ok 21 :) a w tle poobiedni bałagan...



25 czerwca ogłoszę wyniki mojego konkursu. Za kilka dni wyjeżdżamy na wakacje!!! Cieszę się bardzo i liczę, że zdążę na truskawkowy sezon w Polsce.

środa, 12 czerwca 2013

Na letnie przyjęcie w ogrodzie

Muszę koniecznie podzielić się z Wami nowymi daniami, które wypróbowałam! W sam raz na letnie przyjęcie w ogrodzie czy na tarasie:) Uwielbiam letnie posiady (jak to mówi się u nas w górach na spotkania towarzyskie) w gronie znajomych czy rodziny, a nawet "w gronie" samego męża;). Pierwszy przepis to sałatka z młodych ziemniaczków, która idealnie pasuje do grillowanych kiełbasek. Drugi to lodowy tort - perfekcyjny deser na upalne dni. Przepisy zaczerpnęłam z gazetki, która była do wzięcia w jednym z tutejszych marketów. Zawsze znoszę do domu z zakupami te papiery z inspiracjami kulinarnymi, wiele potraw przypadło mi do gustu i po małych moich przeróbkach zagościły w naszym menu. Tak będzie i z tymi.

Sałatka z młodych ziemniaczków dla 4 osób:

800 g młodych ziemniaków
2 łyżki musztardy, najlepiej z całymi ziarnami gorczycy
1 ząbek czosnku
2 łyżki płynnego miodu
2 łyżki soku z cytryny
200 ml oleju
sól i pieprz
rzodkiewki
2 łyżki kaparów marynowanych


1. Gotujemy ziemniaki, oczywiście ze skórką
2. Mieszamy musztardę, przeciśnięty czosnek, miód, sok cytrynowy i olej aż wyjdzie jednolity dressing. doprawiamy solą i pieprzem.
3. odcedzamy ziemniaki, kroimy na dość duże kawałki i po ostudzeniu mieszamy z dressingiem. Posypujemy kaparami i rzodkiewką pokrojoną w plasterki. Ja dodałam też szczypior.

Pochwalę się, że rzodkiewki są z mojego warzywnika. Smakują super, choć są nędzne z wyglądu. Nie wiem dlaczego, ale nie zawiązały ładnych okrągłych korzeni, mają za to mnóstwo liści, a korzenie są maleńkie w części czerwonej i długaśne:P Może gleba nie ta...

PYCHA!

Lodowy tort dla 8 osób (bez pieczenia!)

150 g kruchych ciastek z mąki pełnoziarnistej (w Norwegii kupić można KORNMOKJEKS) 
4 łyżki masła, roztopionego
1 łyżeczka cynamonu
200 ml śmietanki kremówki
4 łyżki cukru pudru
300 ml jogurtu greckiego
600 ml mrożonych jagód (ja użyłam tylko truskawek)
miód do smaku
świeże jagody na wierzch



1. Kruszymy drobno ciastka - ja zrobiłam to w blenderze, ale musiałam mu pomagać nieco łyżką;) i mieszamy dokładnie z rozpuszczonym masłem i cynamonem. Taką masę układamy na spód okrągłej formy do ciast (24 cm średnicy) i wstawiamy do lodówki.
2. Ubijamy  śmietanę z cukrem pudrem aż powstanie ładny krem, dodajemy jogurt i mieszamy dokładnie. Masę wykładamy na ciasteczkowy spód, który już mamy w formie. I znów do lodówki.
3. Miksujemy jagody na pure i dodajemy do smaku miód (choć po wszystkim stwierdzam, że lepiej dodać cukru pudru, chyba że jagody są słodkie. Moje wyszły kwaśne. Albo może dodałam za mało miodu... Masę owocową układamy na kremie jogurtowym, przykrywamy folią i wstawiamy do ZAMROŻENIA na minimum 4 godziny.

Nie mam zdjęcia gotowego tortu - jedynie to z gazetki.

Taki torcik może sobie siedzieć zamrożony i czekać na gości kilka dni. Przed serwowaniem wystarczy przełożyć go do lodówki na jakieś 20 minut żeby nieco zmiękł. Następnie posypać obficie świeżymi jagodami, udekorować listkami melisy i cieszyć się latem!

Smacznego:) 
 

sobota, 8 czerwca 2013

Zapraszam na CANDY :)

Z okazji zbliżającego się lata mam niespodziankę dla odwiedzających!: Ogłaszam pierwsze candy na moim półtorarocznym blogu Południe Północ:)

Do wygrania norweski magazyn o wnętrzach i ... niespodzianka do schrupania;)


Zasady są proste: wystarczy pozostawić komentarz wyrażający chęć udziału w zabawie oraz wspomnieć o tym na swoim blogu w waszym najbliższym poście:)) Do 25 czerwca!
ZAPRASZAM SERDECZNIE!

A w numerze tego magazynu:



czwartek, 6 czerwca 2013

Łosoś z piekarnika

Dzisiaj podzielę się z Wami przepisem na pieczonego łososia. Jest to mój ulubiony sposób przyrządzania tej ryby. Łososia uwielbiam, a z racji, że mieszkam tu gdzie mieszkam, mam go pod dostatkiem. Jemy go na obiad minimum dwa razy w tygodniu. Początkowo smażyłam go na patelni na masełku. Był smaczny, owszem, ale nic nie przebije mojego nowego sposobu!

 Łosoś pieczony z różowym pieprzem, pieprzem cytrynowym i tymiankiem:

filet z łososia (ok 100 - 120 gr na osobę)
pieprz cytrynowy 
pieprz różowy
tymianek


Przygotowując kawał dobrego łososia należy zachować zasadę IM MNIEJ PRZYPRAW TYM LEPIEJ:) Często robiłam go tylko z pieprzem cytrynowym i tymiankiem. Teraz dodaję również utłuczonego w moździerzu pieprzu różowego. Robię z tych przypraw taką pierzynkę na filecie. I tyle! Rybę wkładam do piekarnika rozgrzanego do 200 stopni na około 10 minut (filet jest w porcjach - jak na zdjęciach, jeśli mamy cały to pewnie na ciut dłużej, ja robię to "na oko").

Do tak upieczonej ryby jadamy zwykle ryż pełnoziarnisty i jakiś delikatny biały sos: np. zasmażam mąkę na maśle i dodaję mleko, troszkę bulionu i  przyprawiam gałką muszkatołową. Kiedyś jedliśmy też sos pomarańczowy i pasował moim zdaniem. Czasem są to gotowe sosy do ryb które można kupić w norweskich sklepach, np. sos maślany Sandefjord (ci którzy tu mieszkają zapewne znają). Do tego obowiązkowo jakieś warzywa: świeże albo gotowane na parze. Lubię: miks sałat, pomidory, ogórki i kukurydzę z musztardowo - miodowym dresingiem lub po prostu gotowane marchewki, brokuły czy kalafior. Ale dodatki to już kwestia gustu i tego co akurat posiadamy. Byle było delikatnie, bo główną atrakcją jest łosoś:))



Na moim blogu o jedzeniu piszę nieczęsto z banalnego powodu: zanim to sfotografuję to już jest zjedzone ;) A drugi powód jest taki, że nie nadaję się do podawania przepisów, bo zwyczajnie w świecie z nich nie korzystam. Potrawy przyrządzam intuicyjnie, "na oko", ewentualnie tylko inspiruję się przepisami.

A na koniec mały przegląd tego, co dzieje się w moim warzywniku, przy czym to tylko część...