poniedziałek, 24 grudnia 2012

Wesołych Świąt

Wszystkim odwiedzającym życzę radosnych Świąt:) Ja spędzam je z rodziną w moich górach. Niestety jest deszczowo:(
Chcę Wam pokazać troszkę mojego świątecznego klimatu sprzed świąt;)









środa, 12 grudnia 2012

Jul i świąteczne kartki, czyli klimat skandynawski

Każdy, kto choć raz był na skandynawskim blogu w okresie świątecznym wie, że czas ten nazywa się JUL. A "God Jul" to takie nasze "Wesołych Świąt". Wiadomo też powszechnie, że Boże Narodzenie jest świętem na pamiątkę narodzenia Jezusa Chrystusa, ale zastąpiło pewien pogański zimowy zwyczaj. Tak było łatwiej ludzi przekonać, kiedy Kościół prowadził proces chrystianizacji. Nasza polska nazwa wprost mówi, że to Bóg się wtedy narodził, ale w całej Skandynawii już jest nieco inaczej. Tu nazwa została pogańska.
Co znaczy JUL? Była to nazwa przedchrześcijańskiego święta, jakie północne ludy obchodziły właśnie w czasie przesilenia zimowego. Wydawano wtedy ucztę, na której dokonywano rytualnego uboju knura, jako ofiarę dla skandynawskiego boga Freya. Kiedy przyjechałam do Norwegii, zastanawiało mnie dlaczego na kartkach świątecznych, lub jako zawieszki na choinkę pojawia się motyw świni. Teraz już wiem, że jest to właśnie pozostałość po tym święcie. I powiem wam więcej, nasza świąteczna szynka też jest pozostałością po tym obrzędzie. Podobnie zresztą rzecz na się z innymi symbolami: choinką, jemiołą.

Stara kartka z okazji Jul. Ta pani chyba zaraz coś tej śwince zrobi!
Uwaga, wszystkie zdjęcia tych skandynawskich kartek znalazłam jeszcze rok temu w internecie, poszukując informacji o historii tego święta. Nie potrafię podać linków skąd pochodzą.


O tym jak współcześni mieszkańcy północy obchodzą Jul nie będę się rozpisywać, bo zostało to już opisane na wielu innych blogach. Powiem tylko, że nie ma wigilii w takim wydaniu jak u nas, nikt nie wie co to opłatek, szopka w domu to też niespotykana rzecz. Ale jest bardzo rodzinnie, nastrojowo, jest jakieś nocne nabożeństwo jak nasza pasterka (ale nie byłam, nie widziałam, jest mi to znane z opowiadań znajomych). I tylko może zbyt komercyjnie się zrobiło. Ale czy w katolickiej Polsce tak nie jest? Mam wrażenie, że zakupy, prezenty i gotowanie przysłaniają sens tych świąt.
Boże Narodzenie to czas radości, ale też zadumy. Może warto też pomyśleć o tym, co było zanim na nasze tereny trafili papiescy misjonarze? Przecież to nie grzech! Myślę, że to nie jest gorsze, niż rozmyślania nad tym jakie ciasto upiec i w co się na wigilię ubrać;) Mnie bardzo cieszy to, że we współczesnych świętach jest tyle pogańskich tradycji. Bo czy przedchrześcijańskie, to znaczy gorsze? Nie, to po prostu inne. Przecież historia Europy nie zaczyna się od czasów chrystianizacji. Zaczyna się dużo wcześniej. Ja jestem zafascynowana przeszłością, zwłaszcza historią kultury. Uważam, że warto pamiętać, że wcześniej były sobie ludy, który miały inne, piękne wierzenia, inną kulturę i że my tak naprawdę jesteśmy jej częścią. I powinniśmy to szanować.



Chcę Wam pokazać też stare, skandynawskie kartki bożonarodzeniowe, a raczej "julowe". Są zupełnie inne niż polskie. Nie ma motywu stajenki betlejemskiej czy kolędników. Jest właśnie owa uczta, zimowe krajobrazy, ludzie i postać nisse  (taki krasnal, pierwowzór dzisiejszego grubiutkiego, czerwonego "Mikołaja"). Nissekort, czyli taka kartka z krasnalem to najpopularniejszy motyw na Norweskich kartkach. Pierwsza taka pocztówka została narysowana w 1883 roku przez Wilhelma Larsena. Jego nissen był nieco inny, niż ten którego znamy obecnie z reklam Coca Coli czy filmów o świętach. Była to postać z wierzeń ludzi północy, opisywana jako mały skrzat, ubrany na szaro (filc), w czerwonej czapce i z długą brodą. Zajmował się pomocą w stajni i miał bardzo kapryśny charakterek. Wierzono, że jeśli odpowiednio się o niego nie zadbało, to płatał psikusy ludziom i zwierzętom;) Na kartkach ów krasnal (lub cała krasnala rodzina) przedstawiany jest w sytuacjach albo imprezowych (zimowa uczta, o której pisałam) albo np. jak czyni przygotowania do tego ważnego święta.




 W grudniu w wielu norweskich muzeach organizowane są wystawy tych kartek. Jest wielu zbieraczy starych pocztówek. Zazdroszczę im trochę tych kolekcji;) O skandynawskich kartkach można też poczytać w lokalnych gazetach (z tego źródła ja czerpałam moje informacje).

 Sama w tym roku kupiłam kilka kartek z motywem nissena. Są prześliczne. Takie nastrojowe. Można poczuć się jak dziecko oglądając je. Wyobraźnia zaczyna działać. Może ten skrzat istnieje i pomaga nam odśnieżyć podjazd lub schody?? ;)) Przy okazji zostawiając prezent pod choinką?

Moje świąteczne dekoracje się powoli tworzą, ale będzie ich niewiele. Powiem tylko tak: nigdy więcej remontu przed świętami. I choć już prawie koniec i robi się piękniej, zazdroszczę tym, którzy już pięknie ubrali domy i cieszą się nastrojem adwentowym:)
Pozdrawiam w ten mroźny dzień!

wtorek, 4 grudnia 2012

Hasło "TERAZ POLSKA" to za mało

Witam wszystkich:)
Ten post będzie troszkę inny, bo po raz pierwszy w moim blogowym życiu biorę udział w zabawie z nagrodą;) Ale to nie nagroda zachęciła mnie do tego, a po prostu super pomysł! Zaproponowała to właścicielka tego bloga o ogrodnictwie, którego obserwuję. Chodzi o to, by pokazać u siebie polskie produkty, których używamy. ZAPRASZAM WAS DO UDZIAŁU, szczegóły na podlinkowanym wyżej i niżej blogu.

my way
Z ogromną przyjemnością publikuję swoje zdjęcia, gdyż polskie produkty są mi szczególnie miłe ze względu na życie na obczyźnie. Tutaj, w Norwegii, nieczęsto spotykam w sklepach nasze krajowe wyroby. Owszem, są np. podłogi Barlinka, ale wiadomo, nie jest to coś, co na co dzień kupujemy. Jedyne co przychodzi mi na myśl, to pieczarki w spożywczakach, które są właśnie z naszej ojczyzny:). Za to zawsze będąc w PL staram się kupować nasze krajowe wyroby, które zabieram ze sobą tutaj. Są to głównie produkty spożywcze i kosmetyki. I właśnie o tych będzie mowa:)
Moje zdjęcia są zimowo świąteczne, bo przecież święta tuż tuż, kupujemy prezenty, warto więc zastanowić się nad tym CO kupujemy.

Przedstawiam Wam moją ulubioną markę o jakże pięknej POLSKIEJ nazwie Biały Jeleń. Są to kosmetyki produkowane przez Pollenę Ostrzeszów, niezwykle delikatne, dla alergików (choć ani ja ani mąż nimi nie jesteśmy) i za bardzo przyzwoitą cenę. Moim skromnym zdaniem są stokroć lepsze i bardziej naturalne niż jakieś popularne garniery i tym podobne. Używam też kosmetyków tzw. aptecznych innych polskich marek, bardziej specjalistycznych, ale to już większy koszt. A Biały Jeleń to produkty do użytku zwyczajnego, codziennego. Drodzy, czyż to nie jest ciekawy pomysł na podchoinkowy prezent?? :))


Ale to nie wszystko. Świąteczny klimat tworzą tu POLSKIE bombki, które 2 lata temu zakupiłam na świątecznym stoisku w casto. Teraz są ze mną w Norwegii. Owszem, może są dwa razy droższe niż chiński plastik-fantastik, ale w moim przekonaniu to wstyd nie mieć ani jednej polskiej bombki. Ja mam ich sześć:P Nie jest to szałowa liczba, ale mam nadzieję zebrać ich więcej do mojego własnego domu, który od niedawna tworzę.




Na zdjęciach chwalę się przy okazji zimą, która do nas zawitała! :)) Juupi! Jest -13 stopni i puszysta śnieżkowa pokrywa dookoła:)) Cieszę się jak dziecko;)
Man nadzieję, że spodoba Wam się ta zabawa i moje jej wydanie. I mam nadzieję właśnie, że z nasze świąteczne zakupy będą przemyślane. A wiecie, jak ciężko kupić jest coś "naszego krajowego"? Bo wiele pozornie polskich marek już dawno ma niepolskiego właściciela, albo jest produkowana w Azji:( Dlatego jak zależy mi na naszym produkcie, dokładnie czytam każdy napis. Często przywożę dla norweskich znajomych upominki z PL i czasem nieźle się trzeba naczytać, żeby upewnić się, że to Made in Poland jest.

Jeszcze na koniec druga zabawa, a raczej wspomniane już wyróżnienie. Sama wyróżniająca stwierdziła już, że ciężko jest znaleźć niewyróżnione blogi, a druga rzecz - wiele osób nie bawi się w wyróżnienia. Mi właściwie też nie zależy, w końcu nie po to prowadzę bloga. Ale bardzo chętnie odpowiem na pytania Małgosi bo są ciekawe. I moje blogi nominowanie zasady mogą kopiować od niej (że tak sobie pozwolę uczynić, ok?) jeśli będą chciały podać dalej.

 

1. Karp w galarecie czy smazony? - nie jadłam nigdy karpia, pstrąg :P
2. Kapusta z grzybami czy z grochem? - grzybami:))
3. Sztuczna czy zywa choinka? - żywa, pachnąca!
4. Obdarowywac czy byc obdarowanym? - chyba obdarowywać, choć to drugie też lubię
5. Jazda na nartach czy na sankach? - NARTY!:)))
6. Pomarancze czy nektarynki? - yyy, nie wiem, chyba pomarańcze
7. Lepienie balwana czy zabawa sniezkami? - Bałwan
8. Ulubiona koleda? - "Hej malućki, malućki, malućki, kieby renkawicka, albo li tyz jakoby, jakoby kowołecek smycka...."
9. Wymarzony swiateczny prezent? - w tym roku nowa drukarka:P z wifi:D
10. Najwazniejsze postanowienie noworoczne? - yyyy, zdać norskprove3 ustnie i pisemnie
11. Bez czego nie wyobrazasz sobie swiat? - bez rodziny.

Moje pytania (kulinarne, akurat głodna jestem):
1. Pikantne czy łagodne?
2. Chleb czy bułeczki?
3. Woda gazowana czy nie?
4. Pierogi ruskie czy z mięsem?
5. Kolacja czy śniadanie?
6. Czarne jagody czy poziomki?
7. Wino czy piwo?
8. Kawa z cukrem czy bez?
9. Masło czy "mix"?
10.  Sałatka z majonezem czy winegretem?
11. Makaron czy ryż?

Zapraszam do tej zabawy:
http://mywayofgardening.blogspot.no/
http://pracatworzenia.blogspot.no/


To tyle na dziś:)
Pozdrawiam!



sobota, 1 grudnia 2012

Czas oczekiwania

Wytrzymałam! Obiecałam sobie, że przed grudniem nie ogarnie mnie świąteczny szał, że zostawię sobie tę przyjemność na adwent;) Takie małe "widzi mi się". Było ciężko, bo na blogach goszczą już od dawna świąteczne klimaty, ale miałam też sprzymierzeńca - brak czasu;) i brak warunków :P gdyż tkwimy w remoncie kuchni. Miało to trwać 3 tyg, a już minął miesiąc:(( Ale nie mamy fachowych ekip, wszystko robimy sami, a głównie mój mąż. Po pracy. Więc dlatego...
Przedstawiam Wam mój adwentowy stroik. Ponieważ nie ma śniegu, postanowiłam zrobić sobie zimowy klimat sama.

Użyłam darów natury (prócz akrylowego zwierza leśnego:P), spodobał mi się zwłaszcza ten porost w mroźnym odcieniu.



Powoli zaczynam świąteczne strojenie. Nie za dużo, bo wyjeżdżamy na tydzień do rodziny, ale klimat świąteczny będzie:))
Oczekuję tego roku nie tylko na święta, ale też na śnieg (mróz już mamy, więc mam nadzieję że i biały puch nadleci), na nieszczęsną kuchnię i jeszcze na coś, czego nie zdradzam.
Dla tych, co nie wierzą, ze w Norwegii może jeszcze nie być śniegu, mój szary widok z okna:

Na koniec chcę podziękować Małgosi za wyróżnienie, które otrzymałam. Niestety jeszcze nie spełniłam warunków, ale jestem w trakcie nominowania innych. Na pytania też odpowiem i wymyślę swoje;) Wezmę jeszcze udział w innej zabawie - o tym kolejnym razem! Miłego weekendu!